sobota, 22 marca 2014


Wyjątkowo wcześnie skończyłam dziś swoją pracę, dlatego może napisałabym coś? Ostatnio wpadłam w ciąg wykonywania swoich pomysłów, których jest naprawdę dużo, ale niestety nie ma tylu godzin, żebym wszystko dała radę zrobić. Albo ja jestem mało wydajna? 
Tak czy siak, maszyna do szycia okazała się być bardzo fajną sprawą, kiedy odkryłam, że ona naprawdę szyje. A odkryłam to oczywiście dopiero po ogromnych napadach złości i rozpaczy, bo nitka się kłębiła albo ścieg, który miał być przecież prosty, koło prostego nawet nie stał. Gdybym miała odpowiedzieć na pytanie czy jesteś cierpliwa?, nie wiedziałabym co odpowiedzieć. Bo z jednej strony od razu doprowadza mnie do szału sytuacja, w której nie wiem co zrobić, a z drugiej strony siedzę godzinami! i próbuję się tego dowiedzieć. Kobiety...
Ale wrócę do tematu. Mój pomysł na maszynę do szycia powiązany był zupełnie z czymś innym. Miały tonami powstawać bransolety, a tymczasem powstają kominy. Na dodatek z dzianiny dresowej. A miały powstawać z innego materiału...Ale jest już plan jak połączyć ten materiał z dresem. Oczywiście. Bo chyba zaczęłam się w dresie zakochiwać.
Jadę jutro do Gdańska na targi Seaside fashion, gdzie moje kominy będą miały swój debiut. Chyba się tym stresujemy. Tym bardziej, że podróż nad morze będzie ciężka. Ale tak to jest, kiedy zanim się zapiszę na targi nie sprawdzę połączeń. Najpierw myśl, później działaj! Niby to oczywiste, a jednak czasem o tym zapominam. 
Mam nadzieję, że nie zapomnę się obudzić. Dobranoc!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz