czwartek, 6 lutego 2014

Zakończył się drugi etap konkursu na Blog Roku 2013. Nie będę ukrywać, że nie zdziwiłam się, kiedy zobaczyłam, że tym razem znowu nie udało mi się być jednym z dziesięciu szczęśliwców w mojej kategorii, których blogi będą oceniane przez jury. Było to do przewidzenia, ponieważ w tym etapie sukces gwarantowała ogromna liczba SMSów wysłanych pod specjalny numer, z równie tajemniczą treścią...a przecież nie mam osiemdziesięciu matek, czterdziestu ojców i proporcjonalnej liczby rodzeństwa. Stąd to niepowodzenie. Na pewno. 
W sumie czemu  się dziwić? Skoro bardzo ciężko nakłonić dalszych znajomych (o obcych nie wspominam, chociaż...), żeby kliknęli ten upragniony zwrot lubię to!, to co dopiero poprosić o wysłanie SMSa. Wiąże się to z długiem wdzięczności do końca życia. Kiedy akurat Ci zależy, w ludziach rodzą się myśli, że nie polubią czegoś, co jest zupełnie obce ich stylistyce, nie odpowiada ich poczuciu humoru, jest za mało #yolo, uważają to za BZDURĘ, a co najgorsze! na pewno powiązane jest z gender. Myślę wtedy "okej, jestem w stanie to zrozumieć, ma to gdzieś, ponieważ postępuje zgodnie ze swoim wewnętrznym głosem", blaaa blaa, a potem wpada mi w oczy powiadomienie - ktoś tam polubił "Ruchaubym" i 'Co powiedział Grucha"...wtedy myślę...w sumie nic.
Chyba muszę przestać łudzić się, że w konkursach, w których liczy się popularność, cokolwiek osiągnę. To są konkursy dla sławnych (mhm, piszę tak na pewno tylko dlatego, że mi się nie udało).
Oczywiście byłabym niesprawiedliwa, gdybym nie wspomniała o mojej armii zbawienia, która zawsze mnie wesprze, nawet kiedy mój pomysł od razu dostaje etykietkę "fail". Ale to nic. Z Wami warto marzyć. Dziękuję!
Teraz, skoro już zbudowałam dramaturgię posta, powinnam zakończyć go jakimś cytatem z Małego Księcia, Paulo Coehlo albo chociaż Kłapouchego...ale chyba Człowieku, nie bądź takim materialistą, trzeba się wyluzować, będzie najlepsze.
Goodbye fejm!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz